|
WELLNESS - Zdrowie, Profilaktyka, Medycyna Niekonwencjonalna - FORUM Forum poświęcone dbaniu o zdrowie, alternatywnym sposobom leczenia, oraz szeroko rozumianej profilaktyce.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:07, 06 Kwi 2011 Temat postu: Przegląd prasy. |
|
|
A może tak poranny przegląd prasy?
"Dziennik Gazeta Prawna": Unijne nie dla leczenia komercyjnego
Sprzętu kupionego za dotacje UE nie można co najmniej przez pięć lat od zakończenia inwestycji używać do leczenia pacjentów komercyjnych - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Unijne prawo zabrania szpitalom publicznym, które za unijne fundusze wyremontowały i wyposażyły swoje oddziały, po przekształceniu w spółki świadczyć usługi prywatnym pacjentom. W razie nieprzestrzegania tego zakazu grozi zwrot dotacji. Problem może dotyczyć co trzeciego szpitala. Na modernizację wydały one już 2,5 mld zł, a do 2013 r. będzie to prawie 3,5 mld zł.
Stawia to pod znakiem zapytania reformę służby zdrowia w jednej z najważniejszych jej części. Resort zdrowia twierdzi, że placówki, które starały się o dofinansowanie z UE, były o tym informowane.
Więcej [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:10, 06 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Ortopedzi z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu przeprowadzili jeden z pierwszych w Polsce zabiegów wszczepiania biologicznej łąkotki w kolano u niepełnoletnich pacjentów - informuje "Dziennik Polski".
Jak powiedział gazecie dr n. med. Bartłomiej Kowalczyk, ortopeda z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu, dzięki temu pacjent ma szansę na to, że odbuduje się struktura przypominająca jego naturalną łąkotkę i będzie mu ona służyć przez długie lata, zabezpieczając przed zmianami zwyrodnieniowymi kolana. Biologiczne łąkotki produkowane są z białka kolagenowego pochodzenia zwierzęcego. Są rusztowaniem, na którym nadbudowuje się tkanka pacjenta. Jest to czyste białko, które nie wywołuje odpowiedzi immunologicznych.
Szpital w Prokocimiu jest na razie jedyną placówką w południowej Polsce, która wykonuje tego typu zabiegi i prawdopodobnie pierwszą w Polsce, która wykonała je u pacjentów niepełnoletnich. Pacjentom dorosłym tego typu implanty wszczepiano już m.in. w Poznaniu i Łodzi.
Więcej w "Dzienniku Polskim".
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:25, 06 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Komputer, który sam wzywa pomoc
Zapewnienie odpowiedniej opieki osobom niepełnosprawnym, przewlekle chorym, czy po prostu starszym i zniedołężniałym - to zadanie, które zwykle spada na rodzinę. Duży problem pojawia się wtedy, kiedy taka osoba nadal chce mieszkać sama, albo gdy opiekun musi przebywać sporo poza domem.
Pewnym rozwiązaniem tej ciężkiej sytuacji może okazać się oprogramowanie stworzone przez naukowców z AGH. Odpowiedni program, wraz z kamerami, realizuje stały monitoring mieszkania.
Obraz z rozmieszczonych w wyznaczonych specjalnie punktach mieszkania kamer, jest odświeżany co 10 sekund. Na jego podstawie napisany na AGH program poszukuje konturu obserwowanej osoby i sprawdza w ten sposób gdzie się ona znajduje oraz co aktualnie robi.
Dane umieszczane są na serwerze, do którego opiekun może mieć zdalny dostęp. Sprawdzając za pomocą kamer, czy z podopiecznym nie dzieje się nic złego, można znacznie skuteczniej realizować opiekę - nawet, jeśli nie ma nas obecnie w pobliżu.
To jednak nie wszystko.
Wzaprogramowanych sytuacjach oprogramowanie samo potrafi wezwać pomoc. Całe mieszkanie jest podzielone na konkretne strefy, w których oczekiwana jest określona "działalność". I tak na przykład alarmu nie wzbudzi położenie się obserwowanej osoby do łóżka, ale jeśli będzie ona leżeć na podłodze, system uzna, że jest to sytuacja stwarzająca zagrożenie.
Jak tłumaczy opiekun rojektu, prof. Piotr Augustyniak:
Jako sytuację niebezpieczną zdefiniowano przyjęcie przez chorego pozycji leżącej w strefie, w której na to nie zezwolono oraz długotrwałe ustanie wszelkiej aktywności.
Co się stanie, jeśli taka sytuacja zaistnieje?
System wyśle informację "ALARM!" do opiekuna - wyświetlić się ona może na jego monitorze, lub też na wyświetlaczu telefonu komórkowego. Zdefiniować też można od razu wezwanie lekarza zajmującego się chorym.
Działanie oprogramowania zostało już przetestowane i system spełnia swoje zadanie. Pozostaje tylko czekać na jego wprowadzenie do użytku, najlepiej we współpracy ze służbami medycznymi.
źródło: Dziennik Polski
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 8:44, 06 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Dodatkowe informacje do ww artykułu.
Project Lifesaver - bransoletka ratująca życie
Całkiem niedawno pisaliśmy o programie komputerowym, pozwalającym na stały monitoring pozostających w domu osób przewlekle chorych, niepełnosprawnych lub po prostu starszych i nie do końca samodzielnych. Możliwość sprawowania nad nimi stałego nadzoru jest dla opiekunów priorytetowa.
Podobnie jest jednak w sytuacji, kiedy takie osoby z domu wychodzą. Możliwość odszukania ich w przypadku, kiedy się zagubią, daje inny wynalazek - Project Lifesaver.
Element pozwalający na monitoring to po prostu bransoletka z nadajnikiem, którą założyć można na nadgarstek bądź kostkę nogi, zależnie od tego, jak będzie wygodniej. Bransoletka wyposażona jest w chip GPS, dzięki czemu w dowolnym momencie można dokładnie sprawdzić, gdzie się ona - a więc i nosząca ją osoba - znajduje.
System wykorzystywany jest często do zwiększenia bezpieczeństwa osób z zaburzeniami świadomości, niepełnosprawnością intelektualną bądź z zaburzeniami ze spektrum autyzmu.
W normalnych warunkach, odnalezienie osoby zaginionej, np. na wyciecze bądź nawet w okolicach jej własnego miejsca zamieszkania, zajmuje nawet do kilku godzin. Często niestety nawet dłużej. W tym czasie może się bardzo wiele wydarzyć, nie zawsze więc podejmowanie takiego ryzyka jest akceptowalne dla opiekuna.
Osoby korzystające z monitoringu Project Lifesaver natomiast odnajdywane są zwyle w przeciągu pół godziny od stwierdzenia ich zaginięcia.
Co jednak jeszcze istotniejsze: jak dotąd poszukiwanie zagubionych osób z wykorzystaniem tego systemu już od ponad dwóch lat ma 100% skuteczność - czym jeszcze długo nie będą mogły pochwalić się służby ratownicze...
Niestety, w naszym kraju nie można jeszcze z tej opcji skorzystać. Być może jednak także u nas ktoś wpadnie na podobny pomysł wykorzystania GPS we współpracy z lokalnymi służbami ratowniczymi. Dla opiekunów osób wymagających stałego nadzoru byłoby to niewątpliwie bardzo wygodne.
źródło: KCBD.com
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 7:41, 07 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Za miliard złotych rząd planuje znowu kupować netbooki dla uczniów. Tym razem dla pierwszaków z podstawówek, a nie z gimnazjów
Projekt Ministerstwa Infrastruktury jest taki: we wrześniu każdy pierwszoklasista dostanie netbooka. Na własność. A każdy nowy rocznik - nowe urządzenia, nawet tablety. Netbooki miałyby starczyć dzieciom do III klasy. W roczniku jest ok. 350 tys. dzieci.
- Chcemy wyrównać szanse edukacyjne w małych miejscowościach zagrożonych wykluczeniem cyfrowym - mówi wiceminister Magdalena Gaj.
Już raz, w maju 2008 r., premier Donald Tusk zapowiadał "informatyczną rewolucję w szkołach" - czyli komputer dla każdego gimnazjalisty. Powstał zespół z szefem kancelarii premiera Tomaszem Arabskim na czele, na szkolenie nauczycieli rząd wydał 16 mln zł. Ale przyszedł kryzys i na komputery zabrakło pieniędzy.
Skąd się wezmą teraz? Z opłat operatorów komórkowych za wykorzystywanie częstotliwości.
PTC (Era), Polkomtel (Plus) i Centertel (Orange) do 2022 r. muszą wpłacić budżetowi państwa łącznie 900 mln euro za koncesje na telefonię trzeciej generacji otrzymane w 2000 r. Resort infrastruktury pracuje jednak nad ustawą o konwersji tych opłat. Część z nich zamierza operatorom darować.
Z opłat za koncesje państwo zatrzyma tylko 90 mln euro. Z należnych mu pieniędzy pozwoli operatorom wydać 570 mln euro na unowocześnienie ich sieci. Bo bez tych inwestycji nie wytrzymają obciążenia spowodowanego rozwojem rynku smartfonów i tabletów. Na laptopy dla uczniów pójdzie zaś 240 mln euro, czyli miliard złotych.
- Jeśli już kupować masowo laptopy, to lepiej pierwszakom niż gimnazjalistom - uważa Andrzej Grzybowski, anglista i informatyk z Jarocina. W zeszłym roku namówił swój samorząd - jako pierwszy w Polsce - do kupna 850 netbooków dla 25 szkół. Grzybowski uważa to za sukces. Ale nauczycieli do korzystania z internetu na lekcjach trudno namówić: - Łatwiej przemogą się ci, którzy uczą małe dzieci, bo nie będą skrępowani tym, że dzieci lepiej od nich znają komputery.
91 proc - tyle domów, w których są dzieci do 16. roku życia, ma komputery, większość z dostępem do internetu
Ministerstwo liczy, że miliard wystarczy na netbooki dla pięciu roczników pierwszoklasistów. Co potem? Nie wiadomo. Koszt jednego urządzenia resort szacuje na ok. 400 zł.
- Nie ma takich komputerów - śmieje się prof. Maciej M. Sysło, informatyk z Uniwersytetu Wrocławskiego, ekspert MEN ds. nowych technologii. Podaje, że teraz wykorzystywane w szkołach netbooki kosztują co najmniej 1,5 tys. zł za sztukę, i to w zestawach promocyjnych. Tablety też nie są tańsze.
A projekt zakłada, że w cenie będą jeszcze gwarancja, serwis, ubezpieczenie i oprogramowanie. Oraz laptopy i szkolenia dla nauczycieli.
Więcej... [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 8:22, 07 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Prawie 5 tys. Polaków, którzy wrócili do kraju z emigracji, pobiera zasiłki dla bezrobotnych przysyłane z zagranicy. Minimum otrzymują 1 tys. zł, najwięcej – 9 tys. zł.
W ubiegłym roku o tysiąc skurczyła się liczba rodaków, którzy korzystali z zagranicznych zasiłków. W rekordowym 2009 roku, gdy nasiliły się powroty spowodowane kryzysem na Zachodzie, było ich ponad 5,7 tys. Tak wynika z danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, do których dotarł „DGP”.
Ten, kto już otrzymuje taki zasiłek, ma powody do zadowolenia. W Polsce wynosi on za pierwsze trzy miesiące nieco ponad 700 zł, później maleje do niespełna 600 zł, a na przykład w Wielkiej Brytanii jest to kwota 1000 – 1500 zł, w Irlandii – 2500 – 3000 zł, w Niemczech 2000 – 5000 zł, a w Norwegii od 2000 zł do nawet 9000 zł.
Prawo do zasiłku nabywają osoby, które w krajach UE lub EFTA (Norwegia, Szwajcaria, Liechtenstein, Islandia) przepracowały zwykle 12 miesięcy i opłacały tam składki na ubezpieczenia społeczne. – Osoby zainteresowane transferem zasiłków do kraju muszą najpierw zrejestrować się jako bezrobotne tam, gdzie straciły pracę. Ponadto pozostawać w dyspozycji tamtejszych urzędów pracy przez co najmniej cztery tygodnie. Później otrzymują odpowiedni dokument poświadczający prawo do zasiłku – wyjaśnia Wojciech Kamiński, kierownik zespołu do spraw promocji zatrudnienia i EURES w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Warszawie. I wtedy mogą wrócić do Polski, ale tutaj muszą zarejestrować się jako poszukujący pracy w urzędzie pracy.
Dlaczego tak mało rodaków otrzymuje z zagranicy świadczenia dla bezrobotnych, skoro tylko w krajach UE pracuje ich ponad 1,5 mln? – Polacy, którzy nabyli prawo do zasiłku, często nie wracają do kraju, ponieważ mają nadzieję, że poprawiająca się koniunktura umożliwi im znalezienie pracy na miejscu. Licząc na to, pobierają świadczenia w krajach, do których wyjechali – ocenia prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Z kolei prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu uważa, że wielu emigrantów nie spełnia kryteriów wymaganych przy przyznawaniu zasiłków, bo część z nich pracuje nielegalnie albo wykonuje prace dorywcze, których nie dokumentuje.
Ponadto część wracających emigrantów nie skorzystała z możliwości transferu zasiłków dla bezrobotnych, ponieważ nie znała przysługującego im prawa do tych świadczeń.
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 8:24, 07 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Skończy się okazjonalny przewóz osób, który tylko przypomina działalność taksówkową. Gmina nie będzie ustalała limitu taksówek na swoim terenie.
Na przewóz osób konieczna będzie licencja taksówkowa, chyba że pojazd będzie przystosowany do przewozu ponad siedmiu osób łącznie z kierowcą – przewiduje wchodząca dzisiaj w życie nowelizacja ustawy o transporcie drogowym. Dlatego zmian nie muszą się obawiać kierowcy, którzy małymi busami wożą pasażerów z jednego miasta do drugiego czy podwożą turystów na szlaki górskie. Wyjątek będzie też dla zarobkowego przewozu osób pojazdem zabytkowym. Takim autem nadal będzie można wozić pasażerów, nawet gdy nie jest on przystosowany do przewozu ponad siedmiu osób z kierowcą. W pozostałych przypadkach zarobkowy przewóz osób bez licencji (np. zwykłym samochodem osobowym) będzie zabroniony. W dodatku za złamanie prawa będzie groziło 15 tys. zł kary, z tym że ustawodawca dał przewoźnikom rok na zrobienie licencji taksówkowych.
Nierówna konkurencja
Okazuje się, że kierowcy wykonujący przewóz osób stanowią poważną konkurencję dla taksówkarzy. Mają mniejsze wymagania, przez co i niekiedy niższe ceny. Ale zdarzało się też, że np. zamiast 1,90 zł za kilometr liczyli sobie „złotych dziewięćdziesiąt” (czyli dziewięćdziesiąt złotych), psując opinię zarówno przewoźnikom, jak i taksówkarzom, z którymi są utożsamiani przez pasażerów. W dodatku przewoźnicy nie mają licencji taksówkowych, na które trzeba zdać egzamin. Nie mają także taksometrów i obowiązku prowadzenia działalności gospodarczej.
Zmiana prawa cieszy przede wszystkim taksówkarzy.
– Okazjonalny przewóz osób jako działalność taksówkowa jest nielegalny. Dlatego nowelizacja zlikwiduje obecną patologię – uważa Paweł Biedrzycki, prezes Supertaxi. Dodaje, że tak jak państwo ściga piratów drogowych za rozpowszechnianie nielegalnego oprogramowania, teraz będzie ścigać piratów taksówkowych, którzy nie mają licencji, a wożą pasażerów.
Bez limitów
Nowela określa też, że liczba licencji taksówkowych nie będzie już ustalana przez rady gmin. Do tej pory samorządy co roku określały ilość taksówek mogących jeździć na ich terenie.
Paweł Biedrzycki twierdzi jednak, że gmina powinna mieć możliwość decydowania o tym, ile licencji może być na jej terenie, gdyż samorządy najlepiej wiedzą, jakie jest zapotrzebowanie na usługi transportowe.
– Wolny rynek nie załatwi wszystkiego. W latach 90. już tak było, co powodowało duże problemy i nieprzyjemne sytuacje choćby na postojach taksówkowych – mówi Paweł Biedrzycki.
Innego zdania jest Adrian Furgalski, dyrektor w Zespole Doradców Ekonomicznych TOR.
– Zasady powinny być jednakowe dla wszystkich i taką równość wprowadza nowelizacja. Natomiast w ogóle nie powinno być wymogu posiadania licencji – ocenia. Tłumaczy, że egzamin na licencję taksówkową wcale nie gwarantuje, że kierowca będzie wiedział, jak dojechać we wskazane miejsce. Na własnej skórze przekonał się o tym, gdy taksówkarz pytał go, jak dojechać na ul. Puławską w Warszawie, która jest jedną z głównych ulic miasta.
– Dziś znajomość topografii miasta zastępowana jest urządzeniami GPS, z których korzystają zarówno przewoźnicy, jak i taksówkarze – dodaje.
Podstawa prawna
Ustawa z 4 lutego 2011 r. o zmianie ustawy o transporcie drogowym (Dz.U. nr 48, poz. 247).
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:46, 15 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Afera Lekowa.
Główny Inspektorat Farmaceutyczny podjął decyzję o zamknięciu kilku polskich hurtowni leków. Jak ustaliła TVN24, hurtownie te omijając prawo współpracowały z aptekami - kupowały od nich leki po niższych, wynegocjowanych cenach i sprzedawały je drożej za granicę. - Leki były wyrywane z polskiego rynku - mówi Zofia Ulz, Główny Inspektor Farmaceutyczny.
Efekt współpracy hurtowni z aptekami był taki, że polscy pacjenci mieli problemy z zakupem medykamentów.
Były to leki m.in. na astmę oskrzelową, zabezpieczające odrzucenie organu po przeszczepie, leki na padaczkę, przeciwzakrzepowe, czyli stosowane po zabiegach chirurgicznych o bardzo silnym działaniu, których brak może spowodować bezpośrednie zagrożenie dla życia.
"Prawo było łamane"
- Polskie prawo farmaceutyczne dobrze zabezpiecza pacjenta, by miał dostęp do leków. Ale to prawo było łamane. Prawo mówi wyraźnie - apteka może sprzedać leki pacjentowi. Natomiast w tym przypadku hurtownia zaopatrywała apteki w leki, apteka je gromadziła, a potem hurtownia je odkupowała - tłumaczy Zofia Ulz, Główny Inspektor Farmaceutyczny.
Więcej: [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
outlaws13
Aktywny Użytkownik
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płońsk
|
Wysłany: Pią 11:28, 15 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Polak potrafi.
Niech kupią ode mnie dwa opakowania leków zabezpieczających odrzucenie organu po przeszczepie, już ich nie potrzebuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:36, 15 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Samochody będą miały jeden numer rejestracyjny przez cały okres użytkowania. Zmiany powinny wejść w życie wiosną przyszłego roku.
Zgodnie z projektem ustawy o centralnej ewidencji pojazdów i kierowców kupujący używane auto nie będzie musiał występować o nowe tablice. Tym samym numery auta nie będą już powiązane z powiatem, w którym samochód jest zarejestrowany. Dla kierowców oznacza to oszczędności, bo nie zapłacą za przerejestrowanie, dla powiatów – ograniczenie dochodów, bowiem te opłaty trafiały do ich budżetu. Ale MSWiA, które przygotowuje zmiany, nie boi się protestów samorządowców. – Mają one ułatwić życie obywatelom – mówi Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowy MSWiA. W przypadku tablic indywidualnych dotychczasowy właściciel będzie mógł je zachować i wykorzystać do innego auta. Dziś musi je przekazać kupującemu. Nowe zasady nie będą obowiązywać tylko przy pojazdach dyplomatycznych, pojazdach służb oraz przy tablicach tymczasowych.
Zmienią się zasady rejestracji samochodu. Aby zarejestrować samochód lub uzyskać prawo jazdy, będzie można udać się do dowolnego starosty na terenie całego kraju. Dziś nie ma takiej swobody i trzeba się udać do starosty właściwego według miejsca zamieszkania lub siedziby firmy
Punkty karne
Do centralnej ewidencji kierowców (CEK) trafią dane o punktach karnych za naruszenie przepisów ruchu drogowego. Docelowo chodzi o to, aby punkty były wprowadzane jeszcze w radiowozie przez policjantów. Takie zmiany chce wprowadzić resort spraw wewnętrznych i administracji, który przygotował projekt ustawy o centralnej ewidencji pojazdów oraz centralnej ewidencji kierowców. Przepisy trafią jeszcze w tym miesiącu do Komitetu Stałego Rady Ministrów. Nowa ustawa wejdzie w życie po roku od ogłoszenia. Wcześniej – z dniem ogłoszenia – w ewidencji zaczną być gromadzone dane o stanie liczników.
Lewe liczniki
Rząd wydał wojnę nieuczciwym kierowcom, którzy cofają liczniki przy sprzedaży używanych samochodów. Dane o przebiegu samochodu i liczbie zmian właścicieli znajdą się w centralnej ewidencji pojazdów (CEP).
Dostęp do informacji o stanie liczników ma chronić nabywców aut przed oszustami, którzy przestawiają przebieg licznika, aby podnieść wartość sprzedawanego samochodu.
– Wprowadzenie do ewidencji danych o przebiegu samochodu ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa transakcji sprzedaży samochodów. Kupujący będzie mógł sprawdzić rzeczywisty przebieg pojazdu – mówi Piotr Kołodziejczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Według niego szerszy zakres danych ograniczy praktykę cofania liczników.
– Co najwyżej możliwe będzie cofnięcie licznika tylko o przebieg z ostatniego roku, jeśli pojazd jest sprzedawany na krótko przed terminem kolejnego badania technicznego – mówi Piotr Kołodziejczyk.
Jedno okienko
Szybciej będzie można także rejestrować samochody sprowadzone z UE. Wprowadzone zostanie do tego specjalne jedno okienko, gdzie będzie można załatwić wszystkie formalności, np. przynieść wszystkie niezbędne dokumenty, także te wymagane przez urząd celny i urząd skarbowy.
Urząd sprawdzi je pod względem formalnym i sam przekaże do właściwych urzędów. Nabywca sprowadzonego samochodu będzie musiał kontaktować się z innymi urzędami, tylko gdy pojawią się wątpliwości co do przedstawionych dokumentów.
Każdy kierowca, który zda egzamin państwowy uzyska natychmiast uprawnienia do kierowania pojazdami. Stanie się to możliwe, bo uprawnienia będą wydawać wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego..
Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 8:01, 26 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Obowiązkowe identyfikatory z danymi w szpitalach
Szpitale będą musiały zaopatrzyć pacjentów w znaki identyfikacyjne z kodowanymi danymi, m.in. imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia - taki obowiązek nakłada na szpitale uchwalona przez Sejm ustawa o działalności leczniczej, która czeka na podpis prezydenta.
Dyrektor szpitala Wolskiego w Warszawie Marek Balicki uważa, że takie rozwiązanie zwiększy bezpieczeństwo pacjentów. W jego ocenie pozwoli np. uniknąć pomyłek przy wydawaniu leków.
"Oznakowanie pacjentów stosuje się w coraz większej liczbie szpitali na świecie. Pacjent przyjmowany do szpitala jest zaopatrywany w opaskę z zakodowanymi danymi np. w postaci kodu kreskowego. Podczas rozdawania leków w szpitalu sprawdzany jest kod kreskowy lekarstwa z kodem pacjenta. Pozwala to uniknąć pomyłki przy wydawaniu leków" - zaznaczył. Dodał także, że część szpitali w Polsce stosuje już takie rozwiązania, a na rynku są firmy gotowe je wprowadzać.
Rzecznik Centrum Zdrowia Dziecka Paweł Trzciński poinformował, że w szpitalu pacjenci od kilku lat noszą opaski identyfikacyjne z wypisanymi na nich: imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia, a także nazwą oddziału, na którym są hospitalizowani. Zaznaczył jednak, że nie są one kodowane. Podkreślił, że oznaczenie pacjenta pozwala odróżnić go od przypadkowych osób na terenie szpitala. "Zdarzały się przypadki, że do lecznicy przychodziły samowolnie dzieci spoza szpitala. Mieliśmy też przypadki, gdy np. dziecko-pacjent samowolnie opuszczało szpital, bo chciało kupić coś w sklepie" - powiedział.
Ustawa o działalności leczniczej określa, że znak identyfikacyjny pacjenta ma zawierać informacje pozwalające na ustalenie jego imienia i nazwiska, daty urodzenia. Jednocześnie sposób zapisu ma uniemożliwić identyfikację pacjenta przez osoby nieuprawnione.
Warunki i tryb zaopatrywania w znaki identyfikacyjne ma określić w rozporządzeniu Minister Zdrowia. Rozporządzenie ma określić także: sposób postępowania w razie stwierdzenia braku znaków identyfikacyjnych pacjentów oraz zakres informacji, jakie będą zawierać znaki identyfikacyjne.
Obecnie identyfikatory mają obowiązek nosić pracownicy szpitali; muszą one zawierać imię, nazwisko oraz funkcję danej osoby i znajdować się w widocznym miejscu.
Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
outlaws13
Aktywny Użytkownik
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płońsk
|
Wysłany: Wto 21:34, 26 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
bardzo dobry pomysł ale wątpię czy się sprawdzi bo w naszych szpitalach wszystko jest na skróty
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 7:27, 27 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Ja nie wiem czy to nie na darmo wydawane pieniądze. Pielęgniarka jak myli tabletki tak będzie mylić dalej. Jak to ktoś z mojego otoczenia skomentował. Od dawna coś na ten styl jest na dziecięcym a i tak dzieci podmieniali/ją.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
outlaws13
Aktywny Użytkownik
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 264
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płońsk
|
Wysłany: Śro 13:27, 27 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
dokładnie Pani Sylwio. One i tak będą wydawały z pamięci. Kilka razy dostał bym nie swoje tabletki. Uratowało mnie tylko to że zawsze sie pytam jeśli widzę jakieś nowe prochy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sylwii
Administrator
Dołączył: 05 Lut 2011
Posty: 549
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 6:41, 28 Kwi 2011 Temat postu: |
|
|
Ciesz się, że w ogóle Ci mówiły co i jak. Mi pielęgniarka raz nie chciała powiedzieć bo byłam dzieckiem i kazała brać. Nie interesowało ją nawet to, że powiedziałam, że ja na majamil uczulona. Tak więc nie potrzeba opasek tylko pielęgniarek z powołania. Ot co.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|